Walka o szczyt (fot. arch. Jacek Czech i Adam Bielecki / Nanga Stegu Revolution 2016)
Drogi, ich trudność oraz styl, w jakim wspinaliśmy się między innymi w Peru (trzy szybkie wspinaczki w stylu alpejskim na szczyty do 6 tys. o trudnościach do M5 i 6c+ OS, dobra aklimatyzacja) pozwalały sądzić, że trudności, jakie oferuje droga Kinshofera na Nanga Parbat, są w zasięgu naszych możliwości.
Początkowo myśleliśmy o zespole trzyosobowym, jednak okoliczności spowodowały, że polecieliśmy do Pakistanu we dwójkę. Dzięki naszemu menadżerowi Januszowi Bergerowi udało się rozwinąć całe przedsięwzięcie i zorganizować odpowiedni budżet pozwalający na zorganizowanie Nanga Stegu Revolution – wyprawy na dwóch kontynentach (24 XII 2015 – 23 I 2016). Do Chile wylecieliśmy z początkiem grudnia w celu zdobycia aklimatyzacji i mimo bieżących trudności plan udało się nam zrealizować w 100%. Zdobyliśmy szczyt Ojos del Salado (6893 m n.p.m).
Zakończyliśmy pierwszą część wyprawy. Spędziliśmy łącznie 14 nocy na wysokości 4000 m (lub wyżej), 5 nocy na 5200 m, 2 noce na 5800 m i 3 noce na 6750 m. Na szczycie wiało okrutnie i wszystkie wyprawy poza nami wstrzymały swoją działalność. My jednak stwierdziliśmy, że na Nandze może być gorzej, więc nie ma co się nad sobą rozczulać. Zegar zaczął tykać i zdaniem Adama mieliśmy trzy tygodnie, aby wejść w stylu alpejskim na Nangę.
Nanga Parbat
W nocy z 23 na 24 grudnia pożegnaliśmy nasze ukochane rodziny, aby w wigilię 24 grudnia 2015 roku wczesnym rankiem wylecieć z Warszawy do Islamabadu – nasza przygoda z zimową Nangą rozpoczęła się od kilkudziesięciogodzinnej podróży.
Nanga Parbat widziana z naszej bazy (fot. arch. Jacek Czech i Adam Bielecki / Nanga Stegu Revolution 2016)
29 stycznia po trzech dniach karawany około południa docieramy do bazy pod Nanga Parbat, gdzie jest „piękna” pogoda rokująca nadzieję, że najbliższe dni pozwolą na szybki atak. Jednak prognozy oraz pióropusze wokół szczytu sprowadzają nas na ziemię.
Chętnych do pierwszego zimowego wejścia na Nangę było wielu (fot. arch. Jacek Czech i Adam Bielecki / Nanga Stegu Revolution 2016)
Pierwszy raz wyszamy w górę w Nowy Rok – 1 stycznia 2016, ale szybko okazuje się, że wkrótce na Nandze będą panować bardzo trudne warunki: „póki co Nanga śmieje się z naszych planów”. Jesteśmy pierwszymi ludźmi tej zimy na lodowcu, więc odkrycie właściwej drogi z pełnymi plecakami sprawia nam duże problemy.
Nasze bazy (fot. arch. Jacek Czech i Adam Bielecki / Nanga Stegu Revolution 2016)
2 i 3 stycznia udaje się założyć obóz pierwszy (C1) na wysokości około 4900 m, a potem na 5700 m „niską dwójkę – depozyt” (C2). Czujemy moc, wspinamy się pewnie, sprawnie i mimo wysokości oraz wielu odcinków, na których asekurujemy się liną, poruszamy się bardzo szybko. Prognozy nie rozpieszczają, więc zmieniamy taktykę. Podejmujemy decyzję o przejściu na styl wyprawowy i zaczynamy wypatrywać okna pogodowego, które pozwoli działać chociaż do 7000 m.
Portersi w bazie pod Nanga Parbat (fot. arch. Jacek Czech i Adam Bielecki / Nanga Stegu Revolution 2016)
7 stycznia zgodnie z planem wyruszamy w stronę C1, potem mamy się wspinać na wysokość 7000 m, by odnowić zdobytą aklimatyzację i ewentualnie czekać na lepszą pogodę oraz podjąć kolejne decyzje.
8 stycznia wychodzimy w górę, uzupełniamy depozyt w C2, ale musimy podjąć decyzję o odwrocie z C2 z powodu infekcji, jaką złapałem: „Niestety Jacek, który do tej pory chodził szybko i równo ze mną, od rana czuł się źle i szedł bardzo wolno. Bojąc się, że może to być początek infekcji, której nie wolno wnosić do góry, podjęliśmy decyzję o odwrocie” – komentował później Adam.
11 stycznia wprowadzamy w życie plan C. „Plan A, czyli szybki atak w stylu alpejskim ze względu na pogodę nie wypalił. Plan B, czyli odnowienie aklimatyzacji i atak w stylu możliwie zbliżonym do alpejskiego również się nie udał ze względu na moje złe samopoczucie (na szczęście wkrótce mój stan się poprawił). Czas na plan C. Dogadujemy warunki współpracy z wyprawą Alexa Txikona (szef wyprawy Nanga Parbat 2016 Expedition, w której są Muhammad Ali Sadpara, Ferran Latorre i Daniele Nardi).
W robocie (fot. arch. Jacek Czech i Adam Bielecki / Nanga Stegu Revolution 2016)
13 stycznia wspinamy się wraz z Daniele Nardim. Podczas poręczowania Adam leci z urwaną liną. Na szczęście Daniele asekuruje go drugą liną. Mimo długiego lotu (około 70 m) nic groźnego Adamowi się nie stało, poza siniakami i kontuzją dłoni.
15 stycznia po raz ostatni wychodzimy w górę do C1. Chcemy sprawdzić, czy prawa ręka Adama – spuchnięta, jeden palec wybity ze stawu – nadaje się do wspinania. Jednak już wówczas przeczuwamy, że może to być nasze ostatnie wyjście w górę na tej wyprawie.
16 stycznia docieramy do C2, likwidujmy depozyt i wycofujemy się do C1, likwidujemy również C1 i w nocy docieramy do Bazy.
17 stycznia po wspólnej decyzji Adam Bielecki w rozmowie telefonicznej z mediami informuje publicznie i oficjalnie o zakończeniu wyprawy Nanga Stegu Revolution.
19 stycznia organizujemy karawanę i opuszczamy bazę pod Nanga Parbat.
Po kilku dniach karawany, kilkudziesięciogodzinnej podróży w nocy z 23 na 24 stycznia wracamy do naszych ukochanych rodzin, znów jesteśmy w Domu.
***
BARDZO dziękuję za modlitwy, kibicowanie, trzymanie kciuków i wszelkie dobre słowo, podziękowania dla tych wszystkich, którzy pomogli finansowo i organizacyjnie w naszej wyprawie na dwa kontynenty Nanga Stegu Revolution.
Z darczyńcami (fot. arch. Jacek Czech i Adam Bielecki / Nanga Stegu Revolution 2016)
W trakcie himalajskiej części wyprawy towarzyszyła nam ekipa telewizyjna reprezentująca stacje TVN i program TVN 24 w składzie Robert Jałocha i Maciej Cepin „Luźny”. Chłopcy ostro dostali w kość, ale prawdopodobnie byli pierwszą ekipą telewizyjną na świecie, która relacjonowała całą zimową himalajską wyprawę na ośmiotysięcznik; były relacje, nawet wejścia na żywo, a z obszernego materiału powstał całkiem dobry film „NIEZDOBYTA GÓRA” relacjonujący nastroje kibiców i wspinaczy przed wyprawą oraz przebieg wyprawy, nastroje w bazie i odczucia jej uczestników.
Całe przedsięwzięcie nbyło możliwe dzięki wielkiemu wsparciu tysięcy życzliwych nam ludzi, za co z Adamem jeszcze raz dziękujemy.
Firmy i organizacje, które w sposób znaczący włączyły się w finansowanie i promocję naszej wyprawy to:
– Stegu partner strategiczny wyprawy
– HiMountain
– Proclub,
– Climbos.com,
– LYO,
– PolskieRadio.pl,
– Fundacja „Pokonaj raka”.
– Polski Związek Alpinizmu,
– Fundacja Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki,
– Eliteclimb,
– Szkoła Wspinaczkowa Haliny i Jacka Czech „W SKALE”,
– Hurtownia Fatra liny TENDON.
Z górskim pozdrowieniem
Jacek Czech