kursy tekst alternatywny tekst alternatywny tekst alternatywny tekst alternatywny tekst alternatywny tekst alternatywny tekst alternatywny tekst alternatywny tekst alternatywny
kursy

Wspinanie w Chile – “W Skale” Team.

kategoria:Aktualności
dodał:jczech

Po obfitym w szkolenia i wyjazdy okresie wiosenno – letnim  Jacek Czech ojciec i syn spędzili 3 tygodnie listopada na wspinaniu w Chile.

 

Asekuracja i wspin – Direttissima Cerro Arenas

***

W nocy 8 listopada pakujemy ogromne wory i przez Wrocław, Berlin, Paryż, Santiago de Chile docieramy wraz z gospodarzem rejonu Sebastianem Rojos Schmidtem do Cajon del Majpo. Rejon ten miałem okazję poznać na zeszłorocznej zimowej wyprawie, na której z Adamem Bieleckim i Pawłem Migasem poprowadziliśmy trzy nowe drogi: Ruta PolacaTęsknota i Diedro Polako.

Cerro Arenas nocą w oczekiwaniu na kolejną lawinę

W niedzielę 18 listopada wstajemy z Jackiem o 2.30, aby przejść południową Direttissimę Cerro Arenas (4360 m.n.p.m., 1300 m, M4/5, OS, 13 godzin do szczytu). Droga w dolnej części jest raczej łatwa, natomiast u progu 4 tysięcy robi się trudna technicznie. Tak więc trzymając się lewego (zachodniego) filara w 2/3 kopuły szczytowej, po wejściu na wyraźną przełączkę pod kruchym spiętrzeniem, uciekliśmy w prawo (na wschód) około 40-50 m łatwym terenem (M3) w 200- metrowe zacięcie, które w górnej części miejscami nawet się trochę wywieszało (do M5). Niestety, przejście 20 m trudności wiązało się również z zrzuceniem za siebie kilkuset kilogramów luźnej skały…

Po rozmowie z lokalsami okazało się że prawdopodobne poprowadziliśmy nowy kilkusetmetrowy wariant, wyprowadzający nas na szczyt. Na całej drodze udało nam się znaleźć cztery pętle i jeden hak, a powrót przez grań szczytową i nieznaną dolinę obfitował w wiele „ciekawych” zagadek. Całość akcji zajęła 20 godzin.

Na Direttissimie Cerro Arenas

W poniedziałek wraz z Sebastianem idziemy na nieodległe głazy do rejonu Choriboulder. Przemęczone ciało leniwie pokonuje kolejne przystawki do B6.

Bouldering w Cerro Arenas w tle

Po reście 21 listopada rodzinnie uderzamy na czerwoną ścianę Agujas Tablerone (200 m,  5.10c, OS, 4 godz.). Samodzielna wspinaczka z asekuracją w rysach z tylko jedną odnalezioną pętlą jest dobrym wprowadzeniem do wspinaczki planowanej na koniec weekendu.

Pod Agujas Tablerone

22 listopada udajemy się w odległy o trzy kwadranse marszu nowy, sportowy rejon Choliana, gdzie udaje nam się poprowadzić po kilka ciekawych dróżek.

23 listopada Jacek odpoczywa, a my z Sebastianem rozluźniamy się na całkowicie obitej, płytowej formacji Pared de Jabah 5.10b (160 m), i przebiegamy ją w godzinę i 5 minut.

Wypoczęci w niedzielę 25 listopada wstajemy o godz. 5.00, by zmierzyć się z klasykiem środkowo andyjskiego tryptyku na Punata Zanzil – Alerta Guerrilla (5.11d, OS, 12 godzin). Ta prawie kilometrowa skalna ściana o wschodniej wystawie jest od niedawna bogatsza właśnie o tę drogę, celem jest zwrócenie uwagi na prace górnicze w Cajon del Majpo, niestety prowadzące często do niszczenia całych gór.

Autorami pierwszego przejścia są m.in. nasi  kumple z Chile, Diego Senoret i Nico De Lafuente. W miarę sprawnie pokonujemy dolne partie i szybko docieramy do górnego spiętrzenia. Tu Jacek przejmuje prowadzenie i dosłownie walczy o każdy metr na kolejnych 7 wyciągach. Rozgrzany prowadzeniem rozwiązuje kolejne zagadki drogi i szczęśliwie kończy ją około godziny przed zmrokiem. Jest TOP, jest radość, jest światło, jednak i ono szybko się kończy, a zjazdy w „dzikiej” ścianie zajmują nam 8 godzin. Dzięki Bogu do naszego Land Rovera jednak docieramy i grubo po 4.00 jesteśmy w śpiworach.

Punta Zanzil w nocy po wspinaniu

Wyjazd był krótki, ale intensywny. Ostatnim akcentem były sobotnie (1 grudnia) zawody Silesia Bouldering Cup, które z Jackiem zaraz po wylądowaniu przykręciliśmy i przygotowaliśmy (pełna relacja niebawem).

Z gospodarzem

PS Do akcji w Chile przygotowywaliśmy się w naszych kochanych słowackich Tatrach. W połowie października, korzystając z przepięknej aury, udaliśmy się na trzy dni w rejon Łomnicy i Kieżmarskiego szczytu. I tak w piątek 12 grudnia popołudniową porą przechodzimy w niespełna 3,5 godziny, w stylu OS piękny klasyk tatrzański czyli Hokejkę na zachodniej ścianie Łomnicy.

W sobotę uderzamy na bardzo trudną Cesta do Hor.  Na ostatnim wyciągu oddaliśmy trzy wstawki(reszta OS i FL).  Po ponad 9 godzinach walki (RP) stajemy chwilkę przed zachodem słońca na Kieżmarskim Szczycie.

W niedzielę znów podchodzimy pod południową ścianę Kieżmarskiego Szczytu, jednak aby mieć zapas czasowy i zdążyć na kolejkę decydujemy się na kombinacje dróg Tulak po Zwiezdach i Oda na Radosti. Linię przechodzimy w 4,5 godziny OS i z radością żegnamy się z Tatrami, mając już w głowach kolejne plany.  Dziękujemy: Fundacji im. J. Kukuczki i Fundacji Andrzeja Zawady, PHZ, PZA. Naszym gospodarzom w Chile: Sebastianowi i Lei. Mojej kochanej żonie i mamie Jacka, Halinie.

Dziękujemy Wam wszystkim, którzy nam kibicujecie, za modlitwy, trzymanie kciuków, miłe słowa i wsparcie.

Z górskim pozdrowieniem Jacek Czech „W SKALE” Team